Mama Filipa – Oddział I
Czary mary
Jestem oczarowana, a może powinnam napisać zaczarowana. Ale o tym później. Zacznijmy zatem od początku. Nasze dzieci, które we wrześniu 2010 roku zaczęły chodzić do przedszkola uczestniczyły w pierwszym dużym wydarzeniu – pasowaniu na przedszkolaka, które odbyło się 28 października 2010 roku. Uroczystość ta została zorganizowana przez Panie wychowawczynie, na czele z panią Grażynką Karaś z dziećmi z pierwszego oddziału. Pracy mieli sporo, ponieważ zabrali się do sprawy profesjonalnie – zrobiono zaproszenia, które każde z dzieci wręczyło rodzicom, przygotowano program artystyczny, a co najważniejsze dokonano przemiany naszych dzieci w prawdziwe, odważne i coraz bardziej samodzielne przedszkolaki. Pasowanie na przedszkolaka było chyba dla wszystkich dzieci i rodziców sporym przeżyciem. Zaczęło się od występów dzieci, które zaprezentowały całą paletę piosenek i wierszyków poznanych w przedszkolu. Potem do zabawy włączyli się ku uciesze wszystkich maluchów ich rodzice. Dzieci złożyły uroczyste ślubowanie, a na pamiątkę tego, że stały się już stuprocentowymi przedszkolakami, każdy dostał dyplom i plakietkę. Kontynuując tradycję Przedszkola nr 196 dzieci otrzymały też misie, które noszą ich imiona i będą ich towarzyszami przez cały okres edukacji przedszkolnej – nie ma żartów w końcu to „Kraina Misiów”. Na koniec dzieci wykazały się zdolnościami nadprzyrodzonymi i tak długo czarowały aż udało im się wyczarować wielki, wspaniały tort z logo przedszkola, który został doszczętnie spałaszowany. Tego dnia, przynajmniej dla mojego syna Filipa, najważniejsze było to, że przyszli wszyscy rodzice i uczestniczyli w zabawach, które od początku września były jedynie udziałem dzieci. Teraz mógł zaprezentować wszystkie nowe piosenki w przedszkolu, a dzięki temu ja jako rodzic stałam się też częścią życia przedszkolnego. W końcu mogliśmy wszyscy razem zaśpiewać „Jestem sobie przedszkolaczek…” A czarów w tym dniu dostrzegłam znacznie więcej – to nie tylko rymowanka, którą z uporem i radością powtarza syn zamieniając mnie np. w kabanosa, ale przede wszystkim przemiana, która dokonała się w nim i z całą pewnością we wszystkich dzieciach. Stał się chłopcem świadomym swojej odrębności, cieszącym się swoją samodzielnością …. i popędzającym mnie co rano bym szybciej jechała, żeby się nie spóźnić do przedszkola. Czarodziejkami, które dokonały tej przemiany są wszystkie Panie zajmujące się naszymi pociechami.
Jestem oczarowana……