Idż do zawartości

“Ważny Etap”

 

Co to znaczy wtorek? A dlaczego dziś nie jest wczoraj? Co to znaczy lato? Po co tata chodzi do pracy? Dlaczego samochód jedzie? Dlaczego motor jedzie szybciej? Dlaczego jedne grzyby są jadalne, a inne niejadalne? Kiedy będę duży? Po co idę do przedszkola?

Mój synek wszedł w okres dogłębnego poznawania świata. Pytań jest mnóstwo i zastanawiam się, czy się w ogóle wyczerpie jego ciekawość. Zastanawiam się, ale jednocześnie nie chciałabym, żeby się wyczerpała…, więc z mniejszą lub większą gracją odpowiadam na łatwe, średnio trudne, trudne i bardzo trudne pytania. A czasem nie jest lekko wytłumaczyć trzylatkowi pewne pojęcia. Dialog po lekturze bajki:

Syn: Mamo, kto to jest pasierbica?

Ja: To, synku, taka „przyszywana” córka.

Syn (robiąc wielkie oczy): Przyszywana?!?!

Ja: Yyy, no tak niedosłownie… ech…

Pytań o przedszkole było bez liku, rozmów także – szczególnie podczas wakacji. Bartosz chodził na zajęcia adaptacyjne, więc się zapoznał z przedszkolem, łatwiej było wprowadzać go w świat „pozadomowy”. Nie mógł się doczekać. Ja również…

Tym razem to ja miałam mnóstwo pytań: Czy to dla niego nie za wcześnie? Jak sobie poradzi? Czy będzie umiał odnaleźć się w grupie? Czy będzie grzeczny? Z jakimi wrażeniami będzie wychodził? Co zrobię, jeśli będzie płakał?

Pierwsze tygodnie nie należały do najlepszych, ale wierzę, że służyły czemuś ważnemu. Poranny płacz, wybieganie z, przedszkola, zdzierane ubrania, czarna rozpacz… przez 5 minut. Później dobra zabawa, poznawanie siebie, innych dzieci, pań i otoczenia. Dobrym pomysłem w naszym przypadku było to, żeby to tata odprowadzał Bartosza – to była gwarancja krótkich, rzeczowych pożegnań, nieprzeciągających się rozstań. Zresztą negocjacje i rozmowy w drodze do przedszkola odegrały ważną rolę.

A już po podwieczorku synek wracał do domu „w skowronkach”, zadowolony i szczęśliwy, że jest przedszkolakiem. Zauroczony nowym miejscem chwalił się wszystkim wokół. Do następnego ranka…

Starając się nie ulegać emocjom, pozwoliliśmy mu jako rodzice przeżywać to, co chce.

– „Nie chcę iść dziś do przedszkola…” – „Tak, rozumiem, że nie jest Ci tam łatwo”.

– „Chcę zostać z tobą, mam

Powtarzam mu: „Wiesz, ja jestem dumna, że Ty już jesteś coraz starszy i że jesteś już przedszkolakiem.”

Wiedziałam, że potrzeba mu czasu.

Dziś jest zdecydowanie łatwiej, ranki nie są już tak dramatyczne, a przedszkole stało się dla Bartosza rzeczywiście miejscem nowych, pozytywnych przeżyć. Własne doświadczenia, życzliwość i zaangażowanie pań oraz towarzystwo dzieci zaspokajają jego dziecięcą ciekawość i pomagają mu się rozwijać. Okres adaptacji trwa, ale widać, że ważny etap mamy już za sobą…

 

Ola Rapacka-Grochala, mama Bartosza – Oddział I